Kulisy wiecu Komorowskiego
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Kulisy wiecu Komorowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pracownicy zależnej od samorządu Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego SA w godzinach pracy firmy zostali, przez przełożonych wysłani „robić tłum” na wiecu wyborczym Bronisława Komorowskiego. Dzisiaj zaś na ulicach Krakowa rozdawali ulotki tego kandydata.

Do zdarzenia, o którym zaalarmowało nas kilku zbulwersowanych pracowników Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego SA w Krakowie doszło w poniedziałek. Wtedy to więc wyborczy w Nowej Hucie przyjechał ubiegający się o reelekcję prezydent Bronisław Komorowski. Pierwotnie więc kandydata miał odbyć się w Teatrze Łaźnia Nowa, ale na to miejsce nie zgodził się BOR. Oficjalnie – teatr nie ma tzw dokumentów odbioru. Nieoficjalnie- obawiano się, że pojawi się tam zbyt wielu przeciwników urzędującego prezydenta. Dosłownie kilka godzin przed planowaną wizytą głowy państwa zdecydowano, że odbędzie się ono w Nowohuckim Centrum Kultury.

- Godziny pracy Agencji, nagle wpada Wojtek Zegzda ( jeden z dyrektorów MARR SA), z rozwianym włosem i mówi, że trzeba iść na spotkanie z Komorowskim Później patrzę , a on i grupa pracowników wychodzi. Pytam, gdzie idą, a jeden z kolegów, że „na Bronka” - opowiada nam jedna z pracownic Regionalnej Instytucji Finansującej, będącej częścią Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego SA w Krakowie.

Zrobić tłum kandydatowi

Krakowski MARR SA uchodzi w regionie za przechowalnię dla rodzin polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Właścicielem spółki jest zdominowany przez polityków PO Sejmik Województwa Małopolskiego, którego marszałkiem jest Marek Sowa, brat znanego z występów w TVN księdza Kazimierza Sowy. Dyrektor Wojciech Zegzda, o którym mówi nasza informatorka to brat Leszka Zegzdy, członka Zarządu Sejmiku Województwa Małopolskiego i radnego Platformy Obywatelskiej.

Co bulwersuje w całej sprawie? Inny z pracowników MARR SA, który zgodził się z nami rozmawiać mówi, że pracownicy państwowej spółki poszli na więc wyborczy „robić tłum” w godzinach pracy. - Rozumiem zależności rodzinne i partyjne, ale k...a za to płaci podatnik- bulwersuje się.

Pracowników MARR SA uczestniczących w wiecu Komorowskiego widać m.in. na zdjęciach jakie na swoim profilu Facebookowym zamieścił krakowski radny PO Tomasz Urynowicz.

O całą sprawę zapytaliśmy oficjalnie władze krakowskiej, samorządowej spółki. Firma przyznała, że jej pracownicy w godzinach pracy uczestniczyli w spotkaniu z prezydentem Komorowskim. Ale przedstawia własną wersję wydarzeń.

- Żadnego polecenia wyjścia służbowego na spotkanie z prezydentem Komorowskim nie było. Pracownicy prosili, zgodnie z procedurą, o wyjście w celach prywatnych, jednocześnie deklarując odpracowanie tego wyjścia w najbliższych dniach roboczych – przekonuje Edyta Przybylska, rzecznik prasowa spółki. Przekonuje też, że Zegzda już swoją nieobecność w firmie odpracował, a nieobecność pozostałych pracowników firmy została wpisana „do zeszytu wyjść prywatnych: i musi być ona odpracowana do końca miesiąca kalendarzowego.

Wpis po czasie

Tyle wersja spółki. A fakty? Fakty mówią co innego. Zgodnie z procedurami przyjętymi w tej samorządowej spółce pracownicy MARR SA którzy opuszczają teren firmy w celach prywatnych muszą- w momencie wyjścia nie wcześniej, nie później- wpisać to do tzw „Zeszytu Wyjść Prywatnych”.

Nasza informatorka pokazała nam skan zeszytu z poniedziałku, kiedy to całe zdarzenie miało miejsce. Takich wpisów w „zeszycie” nie ma. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy-zostały dopisane dzisiaj, dopiero po pytaniach jakie do zarządu firmy skierował tygodnik „Do Rzeczy”

Ale to nie koniec. Do podobnego zdarzenia, zdaniem naszych rozmówców- w Agencji dzisiaj. Pracownikom Agencji zaproponowano by … udali się na ulice miasta rozdawać ulotki Bronisława Komorowskiego. Tłumaczenie rzeczniczki firmy brzmi podobnie.

Wszystkie wyjścia pracowników nie związane z obowiązkami służbowymi są wyjściami prywatnymi. I tak są rejestrowane w zeszycie wyjść. Zgodnie z obowiązującymi procedurami podlegają odpracowaniu do końca danego miesiąca kalendarzowego. - twierdzi Przybylska.

- Po południu ci, którzy rozdawali ulotki dostali zeszyt żeby jednak się wpisać, że wyszli z firmy. Gdyby nie wasze zainteresowanie, poszłoby to po prostu jako ich czas pracy- mówi nasza informatorka.

Przedstawiciele Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego SA po naszych pytaniach twierdzą, że „ Zarząd MARR S.A. zwróci baczną uwagę na przestrzeganie dyscypliny pracy w MARR S.A”.

To chyba jednak bolączka nie tylko MARR SA. Nasi krakowscy mówią, że wśród rozdających na Rondzie Grzegorzewskim w Krakowie, w godzinach pracy, ulotki Komorowskiego widywany był też jeden z szefów Regionalnego Oddziału Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i aktywny działacz PO.

Czytaj także